Pobudka o 5.30 i po wstaniu przyjmuję 10 mg hydrokortyzonu, potem powoli wybudzam się, ogarniam się w łazience.
6.00 czas na Letrox 125. Budzę córkę, która uwielbia witać ze mną dzień i szykuję śniadanko; córka ta upewnia się, że wzięłam leki. Wie czym jest niedoczynność nadnerczy.
Już czuć w powietrzu, że dzień będzie ciężki. Szykuję śniadanie do pracy plus zestaw leków, pakuję elektrolity i solniczkę do torebki. Jadę do pracy autem.
Zaczynam dzień w pracy przed 7.00; z reguły jestem wcześniej 😉 Dziś praca zaczyna się spokojnie – jeszcze nikt nie zadzwonił z problemem. Zaczynam wykonywać swoje obowiązki i po 8.00 zaczyna się. Jeden telefon, kolejny… W międzyczasie wezwanie do innego biura, bo mam coś poprawić. Zaczynam odczuwać zmęczenie i irytację. To pierwszy sygnał, że brakuje mi czegoś…
Robię szybko elektrolity. Wypijam. Jest lepiej. Zaczynam odczuwać upał. W biurze jest duszno. Włączam wiatrak, ale nie pomaga.
Po godz. 9ej czas na śniadanie, podczas którego przyjmuję DHEA, D3, OMEGA 3, czasem wapno. O 10.00 dzwoni alarm w telefonie – ‘weź pigułkę’ 😉 – biorę 10 mg hydrokortyzonu, bo wiem, że będzie dziś ciężko przetrwać.
Siadam dalej do pracy. Panuje chaos w mojej głowie, 4 tematy na raz, ale daję radę. Cały czas piję wodę z solą. Jest duszno. Czuję, jak puchną mi nogi.
Godzina 11.00 – czas na kawę bezkofeinową, chwila ciszy, wracam do pracy i czuję zmęczenie całego ciała. O godz. 14 dzwoni alarm – ‘weź pigułkę’ – biorę 5 mg hydrokortyzonu.
O godz. 15 czas wyjść do domu. Na dworze bardzo gorąco i mam wrażenie, że parzy mnie w nosie wdychając powietrze, musze schłodzić wnętrze auta. Po powrocie do domu nie mam apetytu i zero chęci na cokolwiek.
Marzę o łóżku… Trzeba naszykować obiad dla rodziny, a ja nie mam siły stać… Robię szybko obiad i uciekam do sypialni. Potrzebuję chwili dla siebie, nie mam ochoty rozmawiać, a już na pewno nie o tym jak się czuję. Na szczęście w mieszkaniu jest w miarę chłodno i po pół godziny w ciszy z opaską na oczach wracam powoli do siebie 😊 będę żyć.
O godzinie 17ej dzwoni alarm – dobieram 2,5 mg hydrokortyzonu. Mąż krzyczy, żeby coś zjeść, bo znów cukier w nocy spadnie… Jem obiad i dobieram magnez plus druga dawka OMEGA 3. Piję w ciągu dnia dużo wody.
Dziś skończyło się na dawce dobowej 27,5 mg hydrokortyzonu, w dniu bez upałów mój organizm daje radę na 22,5 mg hydrokortyzonu, ale bywa, że i 30 mg hydrokortyzonu to jest za mało.
Jeden z gorszy dni upalnych, ja bardzo nie lubię tej bezsilności i tego zmęczenia ciała. Ja pomimo już długiego okresu choroby Addisona chyba nie potrafię się przyzwyczaić i pogodzić do tej niemocy – jakby ktoś baterie wyłączył, a ja nic takiego nie robiłam a jestem mega zmęczona.
Moim pomocnikiem jest telefon. Alarm muszę mieć ustawiony, bo nieraz zdarzyło się, że pominęłam dawkę hydrokortyzonu i później ciężko mi było się ustabilizować.
Kiedyś kochałam lato…